Jakiś czas temu moja przyjaciółka ze Sztokholmu przywiozła mi balsam do ciała właśnie spod znaku Elizabeth Arden. Jak się po sekundzie okazało to nie był zwykły balsam. Po pierwsze - zapach wprowadził mnie w wir ekstazy (użyłabym słowa na O, ale blog jest przeznaczony również dla niepełnoletnich, przykro mi). Po drugie znów zapach. No dobra, po trzecie nawilżał i wygładzał skórę przez długiee godziny. Po czwarte mój facet go kochał i mnie też (ale to znów temat na +18);) Po piąte - ta papka do ciała zawiera małe granulki, które wydaje się, że dobrze robią skórze. Nie wiem jak ale na pewno robią ;)
Po kolejne produkt jest niezwykle wydajny. Wychodząc z sauny zimą, smarowałam się nim, a zapach utrzymywał się długi czas na moim ciele i ciuszkach. Rewelacja. Chętnie zakupię kolejne opakowanie bo nie znalazłam żadnych minusów. No dobra - cena. Ale koniec tematu.
Na zdjęciu:
Elizabeth Arden, Green Tea, Honey Drops Body Cream cena ok. 100 zł
Druga i ostatnia, moja rzecz EA to słynny zapach 5th avenue. Nigdy specjalnie mi się nie podobał, ale albo się tak postarzałam albo zaszła we mnie inna przemiana i od teraz kojarzy mi się z ciepłem, zielenią, jesienią, a na pewno nie starością. Również tak się złożyło, że dostałam go w prezencie no i z tego faktu jestem niezmiernie zadowolona.
Teraz czyham na odkrywanie nowych skarbów wspaniałej Arden.
Czemu wspaniałej.. Mini prolog zostawiłam na końcu. Będąc w szkole charakteryzacji/wizażu, mieliśmy wybrać jakiegoś projektanta/markę i opisać, krótko jego historię. Oczywiście każdy kłócił się o McQueena lub Chanel, nikt nie chciał tknąć nawet Arden. A, że zawsze miałam słabość do ludzi zapomnianych i z reguły ciężko doświadczonych przez los zlitowałam się... ;)
Po dokopaniu się do historii życia Pani Arden, a właściwie Florence Nightingale Graham byłam dumna, że to właśnie ja przedstawiam tą pracę. Największa rywalka Heleny Rubinstein nie bez powodu jest lubiana przez młodszych i starszych. Jej marka zobowiązuje, dlatego nie mogę nic złego powiedzieć o produktach, które używałam, wręcz przeciwnie polecam i idę po wypłacie po kolejne Ardenki.
ja nigdy nic nie mialam z tych kosmetykow .. ale zachecilas mnie do zmiany ego faktu:)))
OdpowiedzUsuńgdzieś w domu mam jeszcze te perfumy.Niestety mam wrażenie że zapach nie jest dla mnie. Może jeszcze muszę do niego dojrzeć :P Kij wie :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja po tylu latach przekonałam się, a może zależy to od pory roku?;) Kij wie;P
OdpowiedzUsuń